[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden z członków orszaku wbił w nas wzrok.Mężczyzna w średnim wieku, z nadwagą i łysiejący.Dopiero gdy dostrzegłem wystającezęby, uświadomiłem sobie, że to przecież Roper.Przyspieszył kroku, powiedział coś przełożonemu.Simms zatrzymał się, zwrócił ku namblade oczy.No i proszę bardzo, pomyślałem, kiedy ruszyli w naszą stronę.Roper człapał ztyłu niczym piesek.Konstabl, który nie chciał nas wpuścić, wyprężył się na baczność.- Sir, ja właśnie.Simms nie zwrócił na niego uwagi.Jego spojrzenie spoczęło na Sophie.Popatrzył bezzainteresowania, nie rozpoznając jej.Następnie znowu mnie przyszpilił wzrokiem.Wokółniego zawsze unosiła się aura arogancji, teraz się jeszcze wzmocniła.Nosił dystynkcjezastępcy naczelnika.Mało który kryminalny awansował aż tak wysoko.Wcale się niezdziwiłem.Jeśli jakiś człowiek narodził się, by nosić mundur, to z pewnością Simms.Roperowi też się chyba powodziło.Pognieciony garnitur zamienił na dobrze skrojoneubranie, wybielił też zęby pożółkłe od nikotyny.Przybrał na wadze, w każdym razie od pasaw górę.Miał wielki brzuch oraz wygląd człowieka, który poważnie traktuje jedzenie i picie -Jednak nisko noszone spodnie wciąż łopotały luzno wokół patykowatych nóg.%7ładen z nich nie wyglądał na uradowanego naszym widokiem.Simms ściskał w dłoniparę czarnych rękawiczek, niecierpliwie uderzając nimi w nogę.- Doktor Hunter, nieprawdaż? - odezwał się.- Czy mogę spytać, co pan tutaj robi?Sophie nie dała mi szansy odpowiedzieć.- Co się stało? Kto został zabity?Simms przyglądał jej się przez chwilę, a potem zwrócił się bezpośrednio do mnie.- Pytałem, co pan tutaj robi?- Usłyszeliśmy o morderstwie.Wiem, że tutaj mieszka profesor Wainwright.Chcieliśmysię dowiedzieć, czy jemu i jego żonie nic się nie stało.- A właściwie to dlaczego pan się tym przejął?Mógł być sobie zastępcą naczelnika, ale to jego nastawienie zaczynało już mnie irytować.- Bo sądzę, że mógł ich zabić Monk. Roper zerknął niespokojnie na Simmsa.Wyraz twarzy zastępcy naczelnika nie zmieniłsię, ale oczy miał jak z lodu.- Wpuścić go - nakazał konstablowi.Ukryłem swoje zaskoczenie i, schylając się, przeszedłem pod taśmą.Sophie drgnęła, abyruszyć w moje ślady.- Tylko doktor Hunter - oznajmił Simms.Konstabl zastąpił jej drogę.- No dajcie spokój! - zaprotestowała Sophie.- Doktor Hunter jest konsultantem policyjnym.- Beznamiętne spojrzenie Simmsaspoczęło na jej posiniaczonym policzku.- A z tego, co wiem, pani już nie.Zebrała się w sobie, żeby zaprotestować.- Spotkamy się w samochodzie - oznajmiłem pospiesznie, wiedząc, że Simms nigdy niezmienia zdania.Sophie rzuciła mi wściekłe spojrzenie, potem wyrwała kluczyki i ruszyławzdłuż drogi.Simms szedł już z powrotem do domu.Wypolerowane czarne buty miażdżyły żwirpodjazdu.Roper zrównał krok ze mną.Wiatr mierzwił mu rzednące włosy.Nadal używałzbyt wiele wody po goleniu, ale wszystko miał teraz znacznie droższe.- Niezłe spotkanie po latach, prawda? - Jego uśmiech był niemalże tikiem nerwowym.-Poruszał głową, wskazując za siebie, na Sophie.- Nie jest zadowolona, co? Co jej się stało wtwarz?Zaskoczyło mnie, że tego nie wie.Ale przecież nie miałem pojęcia, czy Roper i Terrycały czas ze sobą pracują.- Ktoś się do niej włamał i ją zaatakował.- Przydadzą jej się lepsze zamki.Kiedy to było?- Cztery dni temu.Uśmieszek zniknął mu z twarzy, gdy zauważył zbieżność wydarzeń.Od ucieczki Monkamijały cztery dni.- Złapano sprawcę?Dobrze pamiętałem ostrzeżenie Terry'ego - albo jego grozbę - że sam mogę byćpodejrzany.Wcale nie podobała mi się taka myśl.- Jeszcze nie.Niewiele pamięta z tego, co się stało.- Została zgwałcona?- Nie.- Coś zginęło? - Nie.Roper parsknął z rozbawieniem.- Miała cholerne szczęście, co?Zmieniłem temat rozmowy.- Kiedy Simms awansował na zastępcę naczelnika?- To musiało być.och, ze cztery albo pięć lat temu.Mniej więcej wtedy, kiedyawansowałem na komisarza.Mówiąc to, zerknął na mnie z ukosa.Roper? Komisarzem? Nie pomyślałbym nawet, żeawansował na detektywa sierżanta.Podpięcie się do gwiazdy Simmsa na pewno niezaszkodziło mu w karierze.- Gratulacje - powiedziałem.- Kto jest prowadzącym dochodzenie?- Steve Naysmith, dosyć ambitny, zaledwie rok temu awansował na nadinspektora.- Ztonu Ropera wynikało, że niezbyt mu się to podoba, co policzyłem na korzyść Naysmitha.-Jednak zastępca naczelnika podchodzi do sprawy osobiście.Prowadzący dochodzenie musi owszystkim go informować.Naysmith pewnie jest zachwycony, pomyślałem.Ale przecież Simms i Wainwright sięprzyjaznili.Simms musiał się zaangażować.Zwłaszcza jeśli głównym podejrzanym był Monk.- Słyszał pan, że.- zaczął Roper, ale nie skończył.Simms zatrzymał się pod wejściem dodomu, tam, gdzie postawiono stolik z pudłem z odzieżą ochronną.- Nie spodziewałem się, że będę musiał znowu to robić - parsknął zirytowany,rozdzierając opakowanie z kombinezonami.- Nie mam dużo czasu.Zaraz mam konferencję.Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają.Nie wiedziałem, po co Simms to wszystko robi,ale wątpiłem, aby tylko dla mojego dobra.Kiedy mozolnie wciskał się w kombinezon,pomyślałem, że jeszcze mniej mu w nim do twarzy niż osiem lat temu.Nagle uświadomiłemsobie dlaczego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •