[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Idę tam wieczorem, żeby odbić Rhoana.Uniósł brwi ze zdumienia.- Sama?- Jack zasugerował, bym wzięła cię ze sobą.- Dobry pomysł.Przyda ci się ktoś do osłaniania tyłów.Pomysł, żeby akurat ten wampir osłaniał moje tyły, zdecydowanie nie należał dodobrych.Nie wtedy, gdy księżyc tak bardzo dawał mi się we znaki.Zerknęłam na zegarek.Dochodziła dwunasta.- Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli dokończymy tę rozmowę wewnątrz?- Zimno ci?- Raczej umieram z głodu.Nie jadłam nic od śniadania.Podniósł się z miejsca i wyciągnął dłoń, by pomóc mi wstać.Palce miał ciepłe, a ichuścisk był zarazem delikatny i silny.Zbyt łatwo mogłam wyobrazić sobie dotyk tych dłoniprzesuwających się pieszczotliwie po moim ciele. Choć wyraz jego twarzy pozostał poważny, przypływ jego pożądania obmył mnie jakletnia burza.Tarcze może i miał ustawione na pełną moc, by ochronić się przed moją aurą, aleto i tak nie powstrzymało przepływającej pomiędzy nami świadomości.- Na co masz ochotę? - spytał cichym głosem.Na ciebie.Odchrząknęłam i odsunęłam się od niego odrobinę.Bez jego dotyku nocbyła zimniejsza.- Burger powinien wystarczyć.Skinął głową i, ignorując niewielką przestrzeń pomiędzy nami, przycisnął dłoń domoich pleców i poprowadził mnie naprzód.Miejsce, w którym spoczywały jego palce,zapłonęło ogniem, który rozpalił resztę mojego ciała.- W pobliżu Swanson Street jest całkiem przytulna restauracja - powiedział głosem,brzmiącym w moich uszach jak muzyka, co sprawiło, że chciało mi się śpiewać.- Czy przytulne restauracje serwują frytki i hamburgery?- Ta z pewnością.Powiedz mi, co odkryłaś w sprawie Moneishy.- System bezpieczeństwa jest bardzo szczelny.Wygląda też na to, że mają kamery napodczerwień.- To będzie problem.Wyjęłam z kieszeni mikrochip.- Tu są wszystkie informacje i rozkład pięter.Uśmiechnął się.- W takim razie może wezmiemy jedzenie na wynos i pójdziemy do mojego biura?- Masz w pobliżu biuro?Wskazał na biały budynek górujący nad linią horyzontu, oddalony od nas o jednąulicę.- Mój gabinet jest na ostatnim piętrze.Spojrzałam w górę.i jeszcze wyżej.- Nie nabawiłeś się przez to lęku wysokości?Ja na niego cierpiałam, tyle że nie miał on nic wspólnego z moim mieszanympochodzeniem.Był skutkiem tego, że zostałam zrzucona ze skały, jeszcze jako szczeniak.Niemiałam pojęcia, czemu mój lęk ujawniał się, gdy przebywałam w budynkach, zwłaszcza że wdalszym ciągu mogłam wspinać się w górach i nic mi nie dolegało.Uniósł brwi ze zdumienia.- A ty boisz się wysokości?- Czasami. - W takim razie zostaniemy na jednym z niższych pięter.- Dobry pomysł, jeśli nie chcesz, żebym zarzygała ci twoje, niewątpliwie pięknedywany.Przytaknął.Weszliśmy do restauracji, gdzie Quinn kupił mi hamburgera, frytki i colę.Nie zgodził się, bym za siebie zapłaciła.Popijałam napój, gdy przenosiliśmy się do biurowca.System bezpieczeństwa wpuścił go do środka po uprzednim skanie siatkówki oka.Pojechaliśmy windą na dziesiąte piętro.Po kolejnym skanie znalezliśmy się w sektorzeskładającym się z niekończących się rzędów biurek.Poprowadził mnie do swojego gabinetu,znajdującego się na samym końcu pomieszczenia.- Chip.Kusiło mnie, by podać mu jedną z frytek, ale nie sądziłam, żeby dostrzegł w tym cośzabawnego, wręczyłam mu więc mikrochip, a potem przysiadłam na brzegu biurka, machającjedną nogą i pałaszując jedzenie.Ekran zbudził się do życia, gdy tylko system potwierdziłtożsamość Quinna.Wsunął chip w szczelinę biurka.W następnej sekundzie ukazały się planypięter.- Gdzie wyczułaś Rhoana?Wskazałam tłustym palcem odpowiednią ścianę.Ekran zamigotał lekko.- Zciany i dach dzieli jakiś metr osiemdziesiąt, ale w pobliżu zainstalowano kamerę,która z pewnością jest na podczerwień.- Tutaj jest kolejne wejście.- Pokazał miejsce tuż obok tego, w którym wyczułamRhoana.- Stoi tu niewielka budka strażnicza.- Od tego miejsca możemy zacząć, pod warunkiem że odwrócimy uwagę strażników.Kiwnął głową.- W tych miejscach zainstalowane są czujniki laserowe.- Pokazał palcem dwa punkty.- Wygląda na to, że mają też sensory wyposażone w wiązki laserowe, ustawione nieco ponadzewnętrznymi murami.- Kurwa.- Trochę ordynarne, ale odpowiednie do sytuacji.- Rozbawienie znów zaigrało na jegoustach, gdy odchylił się na krześle i studiował plany.- Mimo wszystko pół metra towystarczająco dużo miejsca, by przemknąć niezauważonym.Jeżeli Rhoan ciągle tam jest,musimy opracować jakiś plan, by go stamtąd wydostać.- Co masz na myśli, mówiąc  jeżeli ?- Mają kamery.Mogli zobaczyć, jak kręcisz się wokół ogrodzenia.- I co z tego? Nie poznaliby mnie nawet wtedy, gdybym wyskoczyła im z lodówki. - Jeżeli Moneisha rzeczywiście jest zaangażowana w krzyżowanie gatunków lub wklonowanie, to może nie być prawdą.- Przyglądał mi się przez chwilę, a spojrzenie jegociemnych oczu pozostało stanowcze i chłodne.Sięgnął ręką do kieszeni swoich dżinsów.-Znalazłem to przy wilkołaku, który cię postrzelił.Upuścił na moją dłoń mały guzik.Spojrzałam, nie wiedząc, co o tym sądzić.Mojezakłopotanie musiało stać się widoczne, bo dodał:- To kamera.Bardzo skuteczna, eksperymentalna kamera.- Oglądali, jak zostałam postrzelona?Nie mogłam uwierzyć, że ktoś był tak.Zatrzymałam myśl.Pracowałam zestrażnikami, więc pomysł, że ktoś mógł być na tyle krwiożerczy, aby wymyślić coś takiego,był jak najbardziej realny.- Wcale nie zamierzał strzelać ci w serce.Chciał cię tylko okaleczyć, nie zabić.Upiłam szybko łyk coli, czego pożałowałam w sekundzie, w której spłynął prosto domojego, wywracającego się na drugą stronę żołądka.- Nie wiedzieli, że tam jesteś.Gdybyś się nie zjawił, zginęłabym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •