[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A ja, im spokojniejszym go widzieć będę, tym więcej powtarzać sobie nie przestanę:  Ona czułabyła dzisiaj, ona go dziś upieściła!. I wtedy przeklinać będę to, za co niebu powinienem być wdzięcz-ny.Miłość twoja! To był mój Eden, mój raj i przywykłem już być w tym raju sam z tobą! Cóż terazuczynię, gdy mi go podzielić przyjdzie?! O! zachowaj tę miłość pani, tę miłość fatalną, całą dla mnie lubcałą dla niego! Dlczegóżeś mi tego od razu nie powiedział?!  zawołała Izabella tryumfująco. I na cóż by się to zdało?  odparł Ludwik. Na co? Na to, żebym od razu odpowiedziała, iż nie pojadę do zamku de Creil. Nie pojedziesz?.Jak to, królowo!  zawołał książę, podbiegając ku niej.Potem zatrzymał się nagle. A jakżeż to zdołasz się wymówić od tej podróży?.Cóż na to powiedzą książęta stryjowie? Czy sądzisz, że oni bardzo pragną powrotu króla do zdrowia? Nie! na wszystkie bogi!.Książę Burgundii chciwy jest władzy, a książę de Berri pieniędzy!Szaleństwo mego brata podwaja potęgę pierwszego i napełnia szkatułę drugiego! Ale oni umieją udawać,oni są obłudni i gdy zauważą, że jechać nie chcesz.A zresztą, czyż to możebne, żeby królowa niechciała?!.O, bracie mój! biedny mój bracie!.Azy zalały mu oczy.Królowa podniosła głowę swego kochanka jedną ręką, a drugą ocierając łzyjego, rzekła łagodnie: Pociesz się, drogi książę.Pojadę do Creil, król zostanie uleczony, a serce twoje braterskie  do-dała powoli z lekkim odcieniem ironii  nie będzie sobie miało nic do wyrzucenia.Znalazłam na to śro-dek skuteczny.Uśmiechnęła się z wyrazem nieopisanej złośliwości. I jakiż to środek?  zapytał książę. Powiem pózniej, to mój sekret.A teraz uspokój się i spójrz na mnie, na kochającą cię królową,czulszymi oczyma.Książę podniósł na nią oczy pełne miłości. Jakżeś ty piękny, mój książę!  mówiła dalej królowa. Cery twojej ja sama ci zazdroszczę.Bógwidać zaczął tworzyć kobietę, potem pomyślał, że potrzebniejszym mu będzie mężczyzna, dla któregobym ja zmysły stracić mogła i stworzył ciebie! Izabello moja najdroższa!41  Spojrzyj no, książę; cóż myślisz o tym obrazku?  przerwała mu, biorąc spod poduszki ukryty tammedalion. Portret twój!  wykrzyknął książę, wydzierając go prawie z jej rąk i przyciskając do ust. Portrettwój, najdroższa, najpiękniejsza! Ukryj go szybko.Słyszę, że ktoś nadchodzi. O, tak! Na mojej piersi, na moim sercu! Na teraz i na zawsze!.Po chwili książę opuścił królową, a do jej sypialni weszła ksieni klasztoru Zwiętej Trójcy. Matko wielebna  rzekła do niej Izabella  chciałam pomówić z wami bez świadków o rzeczywielkiej wagi, a dotyczącej spraw państwa. Ze mną, miłościwa pani?  zapytała pokornie ksieni  jakżebym ja, oddalona od świata i cała od-dana Bogu, mogła sądzić o rzeczach ziemskich? O! nietrudna to rzecz.Król dotknięty jest, jak wiecie, słoneczną gorączką, szałem.Dotąd oto-czony jest ludzmi czarno przybranymi i pod czarnymi maskami tającymi twarze swoje.Ludzie ci wzbu-dzają w nim przestrach i zmuszają do posłuszeństwa doktorom, ale wzruszenie i rozdrażnienie, w jakimgo utrzymują te środki gwałtowne, nie dozwalają mu z lekarstw odnosić zupełnych korzyści.Gdyby tak,na przykład, jedna z sióstr zakonnych, młodziutka, pełna łagodności, ukazała się tam, pośród tych ludziczarnych i przerażających? Lekarze i my jesteśmy przekonani, że wydałaby mu się aniołem z nieba i żeto zjawisko uspokoiłoby jego wzburzone zmysły.Zaraz też pomyślałam o was, aby zaszczyt uzdrowieniakróla spadł na wasz zakon.Uzdrowienie to byłoby w znacznej części przypisywane modlitwom waszym iwstawiennictwu u świętej Marty, a także świątobliwości wielebnej matki, której pieczy powierzone jestbiałe stadko sióstr trynitarek.Oto, dlaczego wezwałam was, matko wielebna.Czyżbym się pomylić mia-ła, sądząc, że podobna prośba będzie wam przyjemną?. O! wielka jest dobroć waszej królewskiej mości!.Wasza królewska mość zna sama wiele sióstrmego zgromadzenia, niechże miłościwa pani wskazać mi raczy, której z nich uzna za stosowne powie-rzyć czuwanie nad drogim dla całej Francji zdrowiem najjaśniejszego monarchy, o które naród cały błagaNajwyższego Pana na niebie. Wybór pozostawiam zupełnie waszej troskliwości, matko wielebna.Wybierzcie, kogo zechceciedo spełnienia tej misji.Gołąbki, które Pan pod waszymi.umieścił skrzydłami, wszystkie są piękne i czy-ste; wezcie jedną na los szczęścia; Bóg ręką waszą pokieruje, błogosławieństwo narodu spłynie na wy-braną, a łaski królowej otoczą ją i jej rodzinę.Pobudzona ambicja rozjaśniła na chwilę czoło starej ksieni. Jestem gotowa spełnić rozkazy waszej królewskiej mości  rzekła  wybór już uczyniłam, wskaż-cie mi tylko, miłościwa pani, co dalej czynić wypada. Jak najprędzej odwiezć tę wybraną do zamku de Creil.Dane będą rozkazy, aby komnaty królew-skie były dla niej otwarte.Reszta w ręku Boga.Ksieni skłoniła się głęboko i zwróciła ku drzwiom.Królowa zaś kazała się ubrać i sprowadzić lek-tykę, po czym wyszła odwiedzić pałacyk przy ulicy Barbette, który dopiero nabyła i w którym miałazamiar założyć swą rezydencję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •