[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale po cichu, bez rozgłosu, dobra?- Jak pan chce.- Nie tak jak ubiegłego wieczoru.Tylko ty i Phil, może.- Dobra.- Może spytam jeszcze Rusella, czy nie miałby ochoty się przyłączyć.- Jeżeli nie jest pan w nastroju, możemy to przełożyć na kiedy indziej.Thome wrzucił monety do automatu.- Posłuchaj, po atrakcjach związanych z drugim truposzem i trwającymi wnieskończoność rozmowami telefonicznymi w sprawie ubezpieczenia domu i samochodu orazz problematyczną dla niektórych wywózką mojego materaca, bo nikt w służbach miejskichnie wie, kto powinien się tym zająć, chyba mam ochotę na co najmniej jednego głębszego.Kiedy Holland się oddalił, Thome stał, sącząc kawę i gapiąc się na dużą, białązmywalną tablicę dominującą na jednej ze ścian sali.Krzywe linie nakreślone czarnymflamastrem tworzyły kolumny i rzędy.Strzałki łączyły się z adresami i numerami telefonów.Zadania na dany dzień i obowiązki dla każdego z zespołów wyznaczone przez oficeradowodzącego.Nazwiska osób przydzielonych do śledztwa.I pośrodku: REMFRY, GRIBBIN,DODD.W osobnej kolumnie: Jane Foley? A teraz pod Dougiem Remfirym dodane drugie nazwisko i sporo wolnego miejsca nakolejne nazwiska poniżej.Podpis u góry kolumny nie został jeszcze zmieniony.Nikt niezmienił a na y w słowie OFIARA, ale ktoś w końcu to zrobi.Thome usłyszał sapnięcie i odwróciwszy się, ujrzał tuż obok Sama Karima.- Jak tam głowa?Thome spojrzał na niego.- %7łe co?- Po ubiegłym wieczorze.Ja tam czuję się kompletnie wypompowany.- A ja całkiem niezle - odrzekł Thome.Samir Karim był wielkim, nader towarzyskim Hindusem z gęstą strzechą siwychwłosów i charakterystycznym londyńskim akcentem.Miał zwyczaj mówić z prędkościąkarabinu maszynowego.Przycupnął jednym masywnym pośladkiem na krawędzi biurka.- Nawiasem mówiąc, do diabła z tymi wszystkimi taśmami.- Z jakimi taśmami?- Z kamer przemysłowych w Greenwood.Thome wzruszył ramionami, bynajmniej nie zdziwiony.- Możliwości jest kilka - ciągnął Karim.- Ale tylko z tyłu.Kamery tak naprawdęobejmują swym zasięgiem jedynie bar i okolice recepcji oraz wind.Można wejść do środka iwspiąć się niepostrzeżenie po schodach, jak się wie, gdzie są rozmieszczone kamery.- On to wiedział - mruknął Thome.Przez kilka chwil patrzyli na tablicę.- To zasadnicza różnica między naszym i wszystkimi innymi zespołami, prawda? -rzekł Karim.- To znaczy?- Oni mają ofiarę.My mamy listę.W filmach i serialach często pojawia się pewien banał, a konkretnie scena, mającapodkreślić wagę danej chwili, w której ktoś upuszcza monetę.Dla prawdziwych ludzioznacza to przypomnienie, gdzie zostawili kluczyki od samochodu albo tytuł piosenki, któranie dawała im spokoju od dłuższego czasu.Dla filmowego gliny objawienie tego typu jest owiele bardziej mroczne.Zazwyczaj zwiastuje ono przełom w śledztwie.A potem, gdynastępuje moment absolutnego olśnienia, kamera robi szybki najazd na twarz bohatera lubpowoli się do niego zbliża.Tak czy owak zbliżenie jest nieuchronne i w końcu wszyscydostrzegają w oczach bohatera te charakterystyczne iskierki znamionujące rozwiązanieproblemu. Thome nie był aktorem.Nie było pełnego determinacji zdecydowanego mchu głowąani enigmatycznego spojrzenia.Stał po prostu z kubkiem kawy w dłoni i rozdziawionymiustami, jak półgłówek.LISTA.Iluminacja była dlań jak uderzenie w głowę piłką do krykieta.Poczuł kropelki potuwysączające się ze wszystkich porów jego ciała, które po chwili znów weń wniknęły.Zwierzbienie, gorąco i znów chłód.- Dobrze się czujesz, Tom? - spytał Karim.Zbliżenie, najazd i zatrzymanie kamery.Thome nie czuł gorącej kawy spryskującej mu nadgarstek, kiedy przemaszerowałprzez salę, korytarz i wparował do gabinetu Brigstockea.Brigstocke uniósł wzrok, dostrzegłwyraz twarzy Thomea i odłożył pióro.- Co jest.?- Wiem, jak ich znajduje - oznajmił Thome.- Jak wynajduje tych gwałcicieli.- Jak?- To może być całkiem proste.Nasz człowiek może pracować w służbie więziennejalbo odwiedzać puby w okolicy Pentonville i Scmbs w nadziei, że zaprzyjazni się tam zktórymś z klawiszy, ale szczerze w to wątpię.Ostatecznie nie tak trudno jest dowiedzieć się,gdzie trafiają zwolnieni gwałciciele.Rodziny, rejestry sądowe.mógłby nawet, gdyby chciałposzperać w archiwach którejś z gazet.- Tom.Thome postąpił naprzód, postawił kubek z kawą na biurku Brigstockea i zaczął krążyćw tę i z powrotem po niewielkim gabinecie.- Chodzi o to, co się dzieje POTEM.Chodzi o daty zwolnień z zakładu karnego iadresy.Sądziłem, że może to mieć jakiś związek z rodzinami, ale Welch nie miał stałegoadresu.Rodzina wyparła się go i wyjechała wiele lat temu.- Spojrzał na Brigstockea, jakbywszystko było banalne i oczywiste.Brigstocke pokiwał głową, wciąż czekał.- Szczegółydotyczące zwolnień są płynne, zgadza się? Więzniowie są przenoszeni, daty zwolnieńwarunkowych zmieniają się, wyroki są wydłużane.Zabójca musi mieć dostęp do bardzodokładnych, konkretnych i zaktualizowanych danych.- Czy mam zadzwonić do przyjaciela? - spytał Brigstocke.- A może w końcu to zsiebie wydusisz? Jak ich znajduje?Thome wysilił się na cień uśmiechu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl